Szukaj na tym blogu

2019/07/12

Przed jedenastą

Gdzieś w Śródmieściu, lata temu
Szła przez miasto. 
Na spotkanie przeznaczeniu?
Nie. Po prostu zasnąć... 

Zaskrzypiały drzwi od kamienicy. 
Schody były nadal chłodne. 
Gołąb w drzewie zaczął krzyczeć. 
Moje dłonie ciepłe. Głodne. 

Klamka. Uchylenie drzwi. 
Widzę postać. 
Liczę: "Raz.. dwa.. trzy.." 
Przyszła. Chcę pozostać. 

Migdał oczu, kasztan włosów 
Sunie. Błyszczy. 
Jest nie sposób 
Umysł trzymać czysty. 

Ciało złote w biel ubrane 
Koszuli zapiętej niezgrabnie. 
Widzę ciała posplatane. 
Dłonie składam bezładnie. 

Włosy na stosie poduszek 
Rozkłada niczym skrzydła. 
Palcami dotykam wzruszeń 
Rozkoszy malowidła. 

Koszula męska w kącie 
Tylko jedynym świadkiem