Szukaj na tym blogu

2025/05/22

sploty

powoli zasypiałem
obejmowałem ciemność
gdy tobą zapachniało
poczułem warg twych pełnię

twój dotyk całą noc rozświetlił
nieśmiałość zdjęłaś ze mnie
miast krępujących ciała rzeczy
wkładaliśmy namiętność

wsuwałem w nią twe nogi
ustami delikatnie
od stóp przez łuki bioder
po wyrzeźbioną talię

na piersiach brzuchu plecach szyi
zupełnie bez porządku
drżenia językiem na skórze wiłem
tkałem twych westchnień wątki

wplotłem się wolno w ciebie cały
między jedwabną osnowę ud
oddechy twoje rytmicznie rwałem
niczym wrzeciono wprawione w ruch

splątały się nam palców nici
byliśmy jak jeden przędzy kłębek
gdy nasze ciała cisza spowiła 
szepnęłaś: zostań
odrzekłem: będę

Brak komentarzy: