błądzę przez satyny
i przez gładź poranną
dłonią sen rozpinam
dotknięciami zgadnę:
gdzie schowałaś dreszcze
jak wstrzymujesz oddech
kiedy sennie pieszczę
skórę na twych biodrach
gdy zanurzę wreszcie
głowę pod twą pościel
ratować mnie nie chciej
trzymaj mnie tam mocniej
tak będziemy płonąć
ja w dole ty w górze
lecz ty będziesz konać
z przyjemności - dłużej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz