Kot żywot miał dość krótki:
Dwa lata, może mniej?
Był trochę, cóż, głupiutki
Trzymając się nadziei swej.
Po czterech latach bowiem
Prawda spotkała potylicę
Znienacka, że tak powiem,
Zaraz wątek ten uchwycę:
Wynikło z czarnych liter
Publicznie Kotu znanych,
Że Ktoś go myszką wytarł,
Że wszystko jest zełgane,
Że nie ma przeszłych zdarzeń,
A Kot był zlepkiem myśli.
Nie było wspólnych marzeń,
Kot sobie wszystko wylśnił.
Cóż, Kocie, zamiast śnić
I chmury dalej deptać,
Zacznij swym życiem teraz żyć,
Przestań pod wąsem szeptać.
Kot na grzbiet wdział więc poniedziałek,
Przygładził swe wibrysy,
Przeczesał myślom był przedziałek,
I poszedł w las, by czerpać z ciszy.
I poszedł w las, by czerpać z ciszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz