Był sobie Kot Kolczastogłowy,
Oglądał świat wzrokiem zmrużonym.
Kołdra sięgała grzbietu połowy,
Nos marszczył się kawą drażniony.
Patrzyłby nadal bez namiętności
Siorbiąc na łóżku napój w ciszy,
Gdyby nie to, że gdzieś w ciemności
Spostrzegł sylwetkę pięknej Myszy.
Oglądał świat wzrokiem zmrużonym.
Kołdra sięgała grzbietu połowy,
Nos marszczył się kawą drażniony.
Patrzyłby nadal bez namiętności
Siorbiąc na łóżku napój w ciszy,
Gdyby nie to, że gdzieś w ciemności
Spostrzegł sylwetkę pięknej Myszy.
Oczy otworzył, wyprężył grzbiet.
Wąsy wyrównał, nastroszył ogon.
"Dość mam kawowo-winnych diet!"
Pomyślał skacząc za Myszą w pogoń.
Mysz trochę biegła, chwilę stawała.
Sunęła żwawo, zmieniała drogę.
Gdy Kot się zbliżył, hyc, odbiegała.
Westchnął żałośnie: "No, ja nie mogę..."
"Robi mi Mysza jakieś uniki",
Lecz dalej goni nie całkiem rad.
"Chciałem herbatę... I herbatniki..."
Sapnął, poślizgnął się i padł.
Leży i mruczy, dyszy zmęczony.
Mysz doń podchodzi, spogląda czule
I piszczy cicho: "Kocie szalony,
Ty sobie poleż, ja cię przytulę"
Morał tej bajki, może nie wzniosły:
Koty to czasem także i osły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz