W naturę go pognało.
Na żuki patrzył, kaczek lot.
W świergocie pływał cały.
Nie spostrzegł, gdy nie wiadomo skąd
Czapla się doń odzywa.
Nie biała, czarna - bądź, co bądź -
Nad Wisłą rzadko bywa.
- Co - pyta gnąc swą szyję
I patrząc nań z ukosa.
- Powiesz, żebyśmy już w tej chwili
Utarli wszystkim nosa?
- Ma droga Czaplo - Kot poufale
Odzywa się bez zwłoki.
- Widzę w pomyśle wiele zalet.
- Zróbmy konopne obłoki.
Stworzyli razem mnóstwo chmur,
Błyskawic oraz grzmotów.
Z deszczu się zrobił wody mur,
Gdy nastał czas powrotu.
- Poczekaj, zróbmy jeszcze raz
Obłoczek. Raz się żyje!
Dmuchnęli razem. Nagle trach!
I ożywili Grzmiję.
- To ty zrobiłaś? - pyta Kot.
- Ach, nie mam mocy w płucach!
- To może szybko wiejmy stąd?
Mierz Milowego Buta!
Czmychnęli wartko poprzez las,
Wzniecając kurzu tuman,
Gdy Grzmija raz po raz
Błyskała w chmurze z dumą.
Jak w każdej bajce morał jest,
Tak będzie w tej i owszem:
Kot z Czaplą? Trącał pies.
Jest Grzmija - wszyscy mokną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz