Szukaj na tym blogu

2024/04/20

Kot i Pisia Gągolina

- Deszcz dziś siąpi... nic nie szkodzi - 
Kot pomyślał nocą ciemną.
- Ruszę w niedzielę do Łodzi
odkrywać rzekę podziemną.

Wskoczył w samochód rano
Z kubkiem pachnącej kawy.
Łapą nie bardzo wyspaną
Gaz wcisnął, ruszył z Warszawy.

Po drodze, w jednym miejscu
Miał roześmianą minę.
Mijając zwolnił nieco
Tę Pisię Gągolinę.

Zobaczył na poboczu,
Gęś machającą skrzydłami
- Przecież ona się zmoczy! -  
Panując nad hamulcami.

Pojazd mu dęba stanął
(proszę was, tu bez fantazji)
- Co robisz tu tak rano? - 
Zapytał - Zimno. Zmarzniesz!

Gęś niespołoszona rzecze
- Stoję i macham na ciebie - 
- Na mnie? - zdziwił się. - No, przecież!
- Dokąd - zapytał się - jedziesz?

Wodę zebrały z szyby
Pióra trzy razy lub pięć.
- Co powiesz, Kocie, gdybym
Na podróż miała chęć?

Kotu stanął czas, motor,
Myśli dostały biegu:
"Znałem ją? Kim jest? Kto to?
Umknął mi jakiś szczegół?"

- Ehem, wsiadaj... proszę
Ja tylko do Łodzi jadę.
- Łódź jest mi po drodzę troszkę,
Nad Bzurą mam sąsiadów.

Podróż im płynęła w ciszy,
Spotkały się czasem spojrzenia.
Kot krople na szybie liczył,
Gąska - jak Kot biegi zmienia.

- Słuchaj... - to rzekli razem.
Po czym zapadła cisza.
Kot podjął - Zlej sąsiadów,
Spędźmy czas razem dzisiaj.

- Ach, Kocie... drapieżniku...
- szepnęła miękko gąska.
- Ty się w ataku nie szykuj.
Ostrożniej jedź, tu wąsko.

A skoro tu jesteście, 
To zachodzicie w głowę:
Finał tu będzie wreszcie?
Nie, to kolejna opowieść.

Brak komentarzy: