Co rzeka San doń zmierza,
Kot ruszył szukać z kolegą
Mitycznie endemicznego zwierza.
Słyszeli różne podania,
Że kopyt ma sześć i skrzydła,
Że zjada na śniadanie
Dwa kilogramy mydła.
Szukali śladów w piasku,
Z pyska smug pary w przestworzach.
Wtem coś narobiło wrzasku,
Że aż się boże pożal.
Kolega stanął jak wryty,
Sam Kot wytrzeszczył oczy.
Mityczny stwór odkryty!
Trzeba go szybko otoczyć!
Działania swe w tej kwestii
Zaczęli z zadu strony
Lecz tył był u tej bestii
Smagłym ogonem chroniony.
Biegają obaj zygzakiem
Jak za laserową kropką.
Stwór zaś z pewnym niesmakiem
Chrząknął przymknąwszy oko,
Po czym z akcentem oślim
Odezwał się po kotewsku.
Czy wy jesteście dorośli?
Mózg się od ciepła zepsuł?
Na słowa w języku przodków
Kot swe postawił uszy.
Na co się gapisz, kotku?
Od zimy więcej tuszy.
A co was tu przywlokło -
Zwierz swoje dalej rzecze.
Błotniście tu i mokro
W tym Wisły starorzeczu?
My tu z kolegą wspólnie,
Kot na to odpowiada,
Szukamy - tak ogólnie -
Sześcionogiego gada,
Co ma w spojrzeniu ogień
I jęzor niczym brzytwa...
Przerwę i wam podpowiem
Stwór zadem w trawę przysiadł.
Wymyślam te bajania.
Prawdą jest co najwyżej pół.
Zyskuję przy poznaniu.
Tyś kto? Jam... Pan Muł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz